Na początku uroczystości związanych z Dniem Patrona Szkoły nastąpiło przekazanie pocztu sztandarowego. Ważną i odpowiedzialną funkcję przejęli uczniowie z klas siódmych. Są to: chorążowie - Kuś Sebastian, Bura Dominik, Nowak Kacper oraz asysta - Wojtyła Lena, Wiercigroch Lilianna, Buchacz Lena, Sobik Natalia, Dybczak Dominika oraz Puchała Emilia.
Pragniemy podziękować za godne reprezentowanie pocztu sztandarowego na uroczystościach szkolnych, gminnych oraz parafialnych uczniom z klas ósmych.
Są to: chorążowie - Stanclik Jakub, Flasza Leonard, Świerkot Artur, Nycz Oliwier, Piórek Wiktor oraz asysta - Ćwichuła Nadia, Pokładnik Kinga, Szlósarczyk Magdalena, Wojtuszek Laura, Bardzińska Kornelia, Mróz Aleksandra i Nowak Julia.
Warto dodać, że pierwszy poczet sztandarowy został wybrany 25 lat temu czyli w 2000 roku.
Od tego czasu już wiele pokoleń reprezentowało naszą społeczność podczas różnych wydarzeń związanych m.in. ze świętami narodowymi, gminnymi, parafialnymi i szkolnymi. Brali udział także w ostatnich pożegnaniach pracowników Szkoły Podstawowej im. św. Jana Kantego w Bestwinie.
Nowym członkom pocztu sztandarowego życzymy wytrwałości w pełnieniu tego zaszczytnego obowiązku wynikającego z miłości do małej i dużej ojczyzny jaką jest Polska.
W czasie akademii uczniowie klas 6 przypomnieli nam, że Jan Kanty urodził się w 1390 roku w małej miejscowości Malec koło Kęt. Pochodził z ubogiej, ale bardzo pobożnej rodziny. Już jako dziecko wyróżniał się pilnością, dobrocią i wrażliwością na potrzeby innych. Kiedy dorósł, udał się do Krakowa i rozpoczął naukę na Akademii Krakowskiej. Był tak zdolny, że sam został profesorem i przez wiele lat uczył studentów. Ale nie był to profesor surowy – przeciwnie, miał serce otwarte i cierpliwe. Pomagał młodym ludziom, wspierał ich, a nieraz z własnej kieszeni kupował im książki. Święty Jan Kanty nie tylko uczył – był też kapłanem. Codziennie odprawiał mszę, a w wolnych chwilach modlił się i pomagał biednym. Nie zabiegał o bogactwo ani zaszczyty – żył skromnie, spał na twardym posłaniu, a wszystko, co miał, rozdawał potrzebującym. Uwielbiał pielgrzymki. Pieszo przeszedł setki kilometrów – aż do Rzymu, a nawet do Ziemi Świętej. Tam modlił się u grobu Pana Jezusa. Te podróże były dla niego szkołą wiary i pokory.
Dorota Surowiak i Monika Ptaszek-Płachta